Jurij Andruchowycz – „Egzotyczne ptaki i rośliny”

Jurij Andruchowycz
Pani Kapitanowa

Kapitańska wdowa miała w zakamarkach
kuchni białe myszki chowane pokątnie,
miała też zwanego Michelem kanarka
i chustki trójkątne.

Przy tym nikt nie wiedział, gdzie bywa do rana,
w jakich katakumbach dotrzymuje postów?
Szlomo Fiszer czasem dawał jej banana
lub inne warzywo, lub figę po prostu.
(A, jeszcze najstarszy syn Andruchowycza
chleba do tych warzyw jej użyczał).

Królowa zaułków chodząca w łachmanach,
kapuściana głowa w nenufarach chustek.
A ten jej kapitan – co to za ananas?
Pewnie umarł młodo, a życie miał puste?

Dlatego klękała przenajczystsza wdowa
przed ołtarzem studni, modląc się bezwiednie,
żeby głębinowa i święcona woda
zmyła z niej te święta oraz dni powszednie.

Na roślinnych rusztach płotów zwykła mościć
płótna swoich chust w desenie rozmaite
i publicznie suszyć herby samotności,
niedorzeczna jak przeżytek.

A gdy jej nie stało – zwiądł i cały Rynek,
tylko piach arabski zmiótł ślady jej wzruszeń.
Odleciała, jak mówią, na skrzydłach chuścinek.
Mówią też, że porwali ją sanitariusze./p>


>> RSS 2.0 feed. >> Both comments and pings are currently closed.

AddThis Social Bookmark Button